Mieszkania w blokach z lat 80. I 90. XX w. są trudne do remontu, i to zarówno z powodu stanu technicznego budynków, jak i ówczesnej mody na wykończenie oraz aranżacje. Wyzwanie staje się jeszcze większe przy ograniczonym budżecie remontowym.
Niewielkie, niespełna 55-metrowe mieszkanie robi wrażenie większego, niż jest w rzeczywistości. Efekt przestronności zaskakuje przede wszystkim tych, którzy znali je z czasów przed remontem. Stylowe meble, bogaty księgozbiór i niezliczona liczba pamiątek z egzotycznych podróży właścicieli budowały klimat przytulnego gniazda rodzinnego, ale również optycznie zacieśniały przestrzeń. Odczucie to pogłębiała boazeria, która razem z wybudowanymi z niej szafami i pawlaczami pokrywała ściany przedpokoju oraz kuchni. Klimat i aranżacja mieszkania były spójne z osobowością właścicieli. Wynikała m.in. z przywiązania małżeństwa do pamiątek przywiezionych z licznych wojaży. Gdy jednak zabrakło obojga, zmiany stały się nieuchronne. Dziedziczący mieszkanie syn wraz z żoną zdobyli się na odwagę ich wprowadzenia, choć nie było to łatwe. Nieoceniona stała się tu pomoc zaprzyjaźnionego wykonawcy, pana Jacka, który pomógł rozwiązać inwestorom wiele dylematów.
REMANENT Z SENTYMENTEM
Mieszkanie miało być przygotowane do wynajęcia, przede wszystkim musiało więc zostać całkowicie opróżnione z rzeczy właścicieli. Młodzi nie zdecydowali się jednak na usługę „likwidatorów mieszkań”. Osobisty, bardzo staranny przegląd wyposażenia oraz dekoracji pokazał, że dużą ich część Marcin i Kasia postanowili zachować dla siebie czy kolejnych pokoleń. Znalazły się wśród nich stylowe meble, które rodzice dostali w spadku po dziadkach, stare radia i zegary, rzeźby z czasu wieloletniego pobytu w Afryce oraz antykwaryczny księgozbiór gromadzony pieczołowicie przez tatę Marcina. Wszystkie te sprzęty oraz dekoracje zostały starannie zabezpieczone i mają poczekać na swoje nowe miejsce w większym mieszkaniu, na którego zakup w przyszłości młode małżeństwo ma nadzieję. Wyjątek stanowi ludwikowska biblioteczka, której z powodu konstrukcji i gabarytów nie udało się wynieść. Na razie nie pozostało więc nic innego, jak oddać mebel pod opiekę najemców, licząc, że będą się oni odnosili do niej z należytą czułością. Być może z czasem znajdzie się pomysł na wyniesienie go z mieszkania. Tymczasem kredensik wraz z okrągłym drewnianym stołem stał się podstawą nowej eklektycznej aranżacji pokoju dziennego.
MINIMUM KOSZTÓW, MAKSIMUM EFEKTU
Decyzje dotyczące zakresu zmian ewoluowały. Pomysł remontu generalnego wraz z przebudową funkcjonalną pomieszczeń szybko upadł w zderzeniu z perspektywą szacowanych kosztów. Właściciele mieli jednak świadomość, że aby lokal można było korzystnie wynająć, potrzebny jest spory lifting – samo posprzątanie i pomalowanie ścian nie będzie wystarczające. Punktem newralgicznym była boazeria – demontaż okładziny, szaf i pawlaczy zawsze pociąga za sobą gruntowny remont ścian, cząco podnosi koszty. Kasia i Marcin – przy wsparciu pana Jacka – zdecydowali się na rozwiązanie połowiczne – pomalowanie boazerii. Uznali, że biel będzie podstawą odświeżenia całej kolorystyki mieszkania, a nowe czarne uchwyty szafek i pawlaczy wprowadzą nutę nowoczesności oraz przyciągną uwagę. Do programu minimum zaliczono wymianę drzwi wewnętrznych. Tutaj też zadecydowało oszczędne oko właścicieli i doświadczenie wykonawcy – wystarczyło wymienić skrzydła, ościeżnice zaś pomalować. Klamki dopasowano do nowych uchwytów szafek. Potrzeba oszczędnego gospodarowania budżetem zaważyła też na podejściu do parapetów. We wszystkich pomieszczaniach obłożone były one drewnem. Konstrukcje te były mocno zniszczone, ale pan Jacek podpowiedział, że można je zdemontować, a znajdujące się pod spodem płyty z lastriko pomalować na biało. Podobne działania spotkały kaloryfery. Liftingu wymagały również balkony – zniszczoną posadzkę przykryto wykładziną ze sztucznej trawy, ściany odmalowano, a balustrady wyczyszczono. Kasia i Marcin najmniej oszczędzali na oświetleniu, wychodząc z założenia, że nowoczesne lampy mają największą moc liftingującą. Złote okucia oraz klosze z przezroczystego szkła dodają wnętrzom i lekkości, i elegancji.
MODNA ARANŻACJA W DUCHU EKLEKTYCZNYM
Dyscyplina finansowa przyniosła niespodziewanie dobre rezultaty na etapie wyposażania. Każde z pomieszczeń zostało wzięte pod lupę osobno – ustalono minimalny zakres zmian, który zapewniałby akceptowalny efekt. W łazience, która była remontowana przez rodziców nie tak dawno, wystarczyła zmiana szafek, lustra, umywalki i oświetlenia. Odświeżenie fug i pomalowanie sufitu wzmocniło niezbędny efekt świeżości. Najwięcej do życzenia pozostawiało mocno podniszczone wyposażenie kuchni. Poza drewnianym cepeliowskim kredensem, który Kasia i Marcin postanowili zabrać do domku letniskowego, obroniła się jedynie wolno stojąca kuchenka i okap. Pozostałe AGD i szafki trzeba było wymienić, ale nowa zabudowa nie była tak kosztowna. Aby zachować przestrzenny charakter osobnej kuchni, inwestorzy postanowili ograniczyć liczbę mebli do minimum, postawili natomiast na efekt kolorystyczny. Nieco ekscentryczna bordowa lodówka w stylu retro, kilka zaledwie szafek w kolorze granatowym i nowoczesny drewniany barek zagrały jako wyraziste akcenty kolorystyczne na tle białej boazerii oraz pomalowanej na szaro starej okładziny z płytek ceramicznych. Po wyczyszczeniu i ponownym polakierowaniu swoje drugie życie uzyskał stary stół, któremu dla odświeżenia dodano do towarzystwa metalowe krzesełka. W nowej aranżacji kuchni nie obyło się jednak bez niespodzianek. Ze względu na obawy związane z nośnością boazeryjnej ściany już podczas montażu zabudowy zrezygnowano z zawieszania nad blatem zamówionych szafek. Po zamontowaniu do nich nóżek i przykryciu blatem utworzyły wygodny bufet. Wątpliwości nie budził zakres remontu małego pokoju. Należący niegdyś do Marcina był od podłogi do sufitu zabudowany szafkami, które zacieśniały przestrzeń. Po ich demontażu powstała wygodna sypialnia. Pokój dzienny to jasne, dobrze oświetlone pomieszczenie – pomalowanie ścian na biało i odciążenie go z nadmiaru mebli wydobyło atrakcyjną przestrzeń. Obecna aranżacja to udane połączenie starego z nowym. Nowoczesna komoda w parze z popartowską tapicerką krzesła to dobra przeciwwaga dla starej biblioteczki. Stół z ciemnego drewna odświeżono kolorowymi krzesłami w stylu James, przyciężki wypoczynek odmłodniał dzięki sąsiedztwu białych stoliczków patyczaków. Całość spajają ulubione przez Kasię plakaty i nowe oświetlenie. Choć działania remontowe i aranżacyjne były dynamiczne, pozwoliły na osiągnięcie pierwotnego zamysłu nowych właścicieli – odświeżenie mieszkania w zgodzie z trendami i własnymi gustami przy zachowaniu szacunku dla pamięci rodziców.
BOAZERIA – WYZWANIE NUMER 1 WMIESZKANIACH Z LAT 80. i 90.
Okładzina z pionowo lub poziomo ułożonych desek była synonimem elegancji i dobrego smaku. Odmienimy wnętrze, nadając boazerii zupełnie nowy kolor. Jeśli stary lakier dobrze się trzyma, a chcemy przemalować boazerię na inny odcień, wystarczy powierzchnię zmyć wodą ze środkiem myjącym, a potem zmatowić starą warstwę lakieru, ubytki w drewnie uzupełniamy szpachlą. Przed malowaniem całość należy przeszlifować papierem ściernym. Okładzinę malujemy farbą renowacyjną do drewna.